wystawa malarstwa
oraz prace z kolekcji Małopolskiej Fundacji Muzeum Sztuki Współczesnej
BWA Tarnów / Dworzec PKP, Pl. Dworcowy 4
12.03-20.04.2023
Midisaż z udziałem artysty w niedzielę 19.03, g. 15:00 / w tym dniu wystawa czynna 9:00-20:00
Wystawa czynna:
wtorek-piątek 9:00-17:00
niedziela 9:00-17:00
wstęp wolny
Łukasz Gil urodził się w 1982 r. w Rzeszowie. Tam ukończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych. Absolwent Wydziału Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego. W 2010 r. uzyskał dyplom z wyróżnieniem w pracowni malarstwa prof. zw. Stanisława Białogłowicza oraz pracowni rysunku prof. zw. Stanisława Góreckiego. W 2015 r. otrzymał tytuł doktora w Instytucie Sztuk Pięknych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach w dziedzinie sztuki plastyczne pod opieką promotor prof. zw. Urszuli Ślusarczyk. Od 2016 r. pracuje na stanowisku adiunkta w Zakładzie Malarstwa w Instytucie Sztuk Pięknych Kolegium Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Rzeszowskiego. W latach 2016-2022 pełnił funkcję kierownika Galerii im. Prof. W. Kotkowskiego Instytutu Sztuk Pięknych KNH UR. Od 2010 r. należy do ZPAP Okręgu Rzeszowskiego.
Zorganizował 38 wystaw indywidualnych. Brał udział w ponad 150 wystawach zbiorowych, ogólnopolskich i międzynarodowych w kraju i za granicą. Laureat licznych nagród i wyróżnień. Jego prace znajdują się w kolekcjach Galerii Sztuki Współczesnej Dom Praczki w Kielcach, Muzeum Diecezjalnego w Rzeszowie, Galerii Sztuki Współczesnej Korekta w Warszawa, Galerii Europejskiego Centrum Kultury LOGOS w Łodzi oraz licznych kolekcjach prywatnych. Zajmuje się malarstwem i rysunkiem w zakresie sztuki metafizycznej i duchowej.
www.lukasgil.pl
Paweł Batory „Lux in tenebris” - o twórczości Łukasza Gila:
Łukasz Gil już od swojej pracy dyplomowej „Ecce Homo”, obronionej w 2010 roku na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego i uhonorowanej Nagrodą im. Jerzego Panka, wykazał niezwykłą dojrzałość w operowaniu językiem wizualnym, nie bojąc się podjąć tematu należącego do jednego z głównych toposów w dziejach sztuki z kręgu kultury europejskiej, jakim jest cykl pasyjny. Można by powiedzieć, że już wtedy odnalazł swój własny idiom artystyczny, któremu pozostaje wierny do dziś. Nie oznacza to jednak, że zaprzestał poszukiwań formalnych i treściowych – wręcz przeciwnie. Będąc artystą niezwykle pracowitym i nadzwyczaj płodnym wciąż stawia przed sobą nowe wyzwania, eksploruje coraz to inne przestrzenie tematyczne i podejmuje kolejne próby dywersyfikacji form ekspresji, eksperymentując z formatem obrazów, materiałami, podłożem, kolorystyką, a wreszcie balansując nieustannie na granicy abstrakcji i figuratywności.
Ta ostatnia cecha jego twórczości wydaje się szczególnie znamienna, gdyż skupia jak w soczewce problematykę podejmowaną przez artystę na przestrzeni lat. Od samego początku cechą charakterystyczną jego dzieł jest swoista próba łączenia jakości, które często bywają sobie przeciwstawiane. Ekspresja szerokiego gestu malarskiego buduje u niego świat pełen ciszy i skupienia, gęsta faktura nie przeszkadza w kreowaniu subtelnych przejść walorowych, rozedrgana, niekiedy wręcz szkicowa kreska albo bardziej lub mniej śmiała plama żywego koloru wyłania się z ciemnego, niemal monochromatycznego tła, rozświetlając niejako płaszczyznę obrazu, a postać ludzka – jeśli się pojawia – jest najczęściej fragmentaryczna i niedookreślona. Takie właśnie są obrazy Łukasza Gila: aluzyjne, pełne niedopowiedzenia, jakby migawkowe, pełne rozedrganych, nie do końca uchwytnych skojarzeń i sensów.
Najbardziej zadziwia jednak to, że pomimo tak konsekwentnie budowanego spójnego języka ekspresji malarskiej, jest to jednocześnie twórczość tak różnorodna, podążająca w tak wielorakich kierunkach – jakby autor nie chciał zastygnąć w skorupie podobnych zagadnień artystycznych, ale wciąż próbował odkrywać nowe obszary tematyczne i formalne.
Pierwsze cykle obrazów Łukasza Gila „Grzech pierworodny” z 2007 i wspomniany już „Ecce Homo” z 2010nawiązują swoimi tytułami do tradycji chrześcijańskiej. Łączy je technika (olej na płótnie), stonowana, ciemna paleta barwna i podobny wyciszony nastrój. Niewiele różnią się też formatami (odpowiednio 40 x 60 cm i 60 x 80 cm). Dzieli je granica, którą zwykliśmy oddzielać malarstwo figuratywne od nieprzedstawieniowego, aczkolwiek obie serie obrazów balansują na niej, nieznacznie tylko przechylając się w jedną lub drugą stronę. Chociaż prace zatytułowane „Grzech pierworodny” ukazują kształty, które mogą przywodzić na myśl jakieś organiczne formy (np. fragmenty nagich ciał lub kości), są jednak dziełami abstrakcyjnymi. W „Ecce Homo” natomiast jasne plamy barwne ukazane na ciemnym tle to bez wątpienia przedstawienia postaci ludzkiej w układach nie przez przypadek nawiązujących do umęczonego ciała Chrystusa z cyklów pasyjnych.
Najnowsze obrazy, prezentowane na wystawie „Lux in tenebris”, są pewnego rodzaju powrotem do tej pierwotnej poetyki. Znów jasne, migotliwe linie i kształty wyłaniają się z mrocznego tła, przechylając tym razem szalę naszej percepcji w stronę abstrakcji. Coś tu się jednak w istotny sposób zmieniło. Gest malarski jest jakby bardziej śmiały i ekspresyjny, czerń przełamana nie tylko wieloma odcieniami szarości, ale i drobnymi prześwitami śmiałego koloru, który jakby wydobywał się na powierzchnię, ukryty pod zwałami mroku (rzuca się w oczy zwłaszcza czerwień, a jeszcze bardziej, wściekły, niemal psychodeliczny cyjanowy turkus). Malowidła te działają również swoim monumentalnym formatem (100 x 250 cm) oraz wertykalnym układem.
Nie byłoby tych nowych jakości w malarstwie Gila, gdyby nie zasygnalizowana już wcześniej droga eksperymentów i poszukiwań, w których raz górę brała skłonność do abstrakcji, a innym razem do przedstawień figuralnych – czasem nawet na przestrzeni jednego cyklu, jak to miało miejsce w serii „O człowieku” w 2014 roku. Już od „Fragmentów obecności” (2015) monochromatyczność malowideł coraz śmielej przełamywana była stopniowo wprowadzanym kolorem. W nieco zawężonej jeszcze tonacji barwa zagarniała coraz większe obszary pola obrazowego w serii „U źródła” (2015), by wybuchnąć zaskakującą obfitością i intensywnością w pracach z lat 2020-2021. Serie te, zatytułowane m.in. „Kolumna”, „Postument”, „Ołtarz” i „Rozmowa” są świadectwem poszukiwań nie tylko kolorystycznych. W nie mniejszym stopniu autora zajmują tu relacje przestrzenne (w tym między figurą ludzką, architekturą i krajobrazem), a także kompozycyjne – po raz pierwszy artysta buduje struktury geometryczne, dalekie od swobodnych układów plam i linii znanych z dotychczasowych dokonań.
Z technik malarskich Łukaszowi Gilowi zdecydowanie najbliższy jest olej na płótnie, ale w swoim dorobku ma również prace wykonane akwarelą, akrylem czy tuszem na tak różnych podłożach jak papier, karton, płyta i deska. Prace monumentalne (również w dosłownym znaczeniu, malowane na ścianach budynków), sąsiadują w jego portfolio z niewielkimi obrazkami nie przekraczającymi 10 x 20 cm. Sporych rozmiarów, podłużne formaty, zarówno w układzie horyzontalnym (np. „Przestrzenie samotności” z 2014), jak i wertykalnym („Lux in tenebris”) obok niewielkich niemal kwadratowych obrazów (np. „W poszukiwaniu człowieka” z 2012).
Powrót do zagadnień, które frapowały artystę u początku jego drogi twórczej rozpoczął się już w 2019 roku, kiedy to powstał cykl „Przebłyski rzeczywistości” (2019), będący kolejnym zmierzeniem się z inspiracjami pasją Chrystusa, aczkolwiek tym razem w formie nieprzedstawieniowej, wprowadzającej również o wiele bardziej bogatą i żywą gamę kolorystyczną.
„Lux in tenebris” jest natomiast powrotem do kolorystyki bardziej stonowanej, aczkolwiek rozwiązywanej w inny sposób, niż poprzednio. Jasne linie, plamy i kształty wyłaniające się z ciemnego tła działają trochę jak rozbłyski światła uchwycone w migawkowym (nomen omen) ujęciu. Sam artysta owo upodobanie do tego typu rozwiązań, widoczne od najwcześniejszych jego dzieł, tłumaczy fascynacją wizualnymi wrażeniami, których mógł doświadczyć podczas swojej dwuletniej młodzieńczej pracy w teatrze, kiedy to wychodzące z ciemności sceny postaci i pojawiające się na niej przedmioty były katalizatorem do rozmyślań na temat naszej percepcji. To właśnie one stały się istotnym etapem poszukiwań własnego języka artystycznego młodego adepta sztuki. Język ów osiąga swój kolejny dojrzały wyraz w najnowszej propozycji malarza.
Wystawa pozwala nam prześledzić pewną istotną część etapu pracy artysty, gdyż prezentuje również niewielkie szkice na papierze, które stały się zalążkiem monumentalnych, wertykalnych płócien stanowiących główny trzon ekspozycji. Te rysunkowe notatki stanowią wartość same w sobie, stając się poniekąd nie tylko zapisem drogi malarza, ale pełnowartościowymi pracami, działającymi na własnych zasadach.
Już sam tytuł cyklu, który w języku polskim oznacza „Światło w ciemnościach” podpowiada sposób interpretacji tych abstrakcyjnych przecież kompozycji malarskich. Spotkanie światła i mroku jako jedno z najbardziej pierwotnych i uniwersalnych doświadczeń jest bardzo pojemną metaforą. Da się ją czytać w wielu różnych kluczach interpretacyjnych. Wydaje się jednak, że autorowi szczególnie bliski jest klucz metafizyczny, a może nawet duchowy. Wykształcony pod skrzydłami takich wybitnych twórców jak Stanisław Białogłowicz i Tadeusz Boruta, ceniący dokonania Stanisława Rodzińskiego, Jacka Sienickiego, Mariana Czapli, czy Teresy Pągowskiej, jest Łukasz Gil artystą wyjątkowo czułym na inspiracje tradycją religijną. Stąd nie będzie chyba nadużyciem skojarzenie tytułu wystawy z wersem zaczerpniętym z Ewangelii według św. Jana: „A światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1, 5). Bardzo wcześnie w teologii i sztuce chrześcijańskiej światło stało się nośnikiem symbolicznych znaczeń, głównie za sprawą neoplatońskiej myśli Pseudo-Dionizego Areopagity oraz poprzez utożsamianie Chrystusa ze światłem i ze słońcem, zgodnie z tradycją biblijną, gdzie Zbawiciel nazywany jest „światłością prawdziwą” (J 1,9), „światłością świata” (J 8,12; por. 9,5), „światłem na oświecenie pogan” (Łk 2,32), a uczniowie Jezusa to „dzieci światłości” (Ef 5,8), którzy jako sprawiedliwi „jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego” (Mt 13,43) – żeby przywołać tylko najbardziej znane cytaty. Światło, będąc najbardziej „niematerialnym”, trudno uchwytnym, a zarazem zachwycającym zjawiskiem w widzialnym świecie, uznane zostaje za szczególnie odpowiedni symbol duchowej natury Boga, której ciemność nie jest w stanie pochłonąć.
Oczywiście interpretacja w tym duchu jest zaledwie jednym z wielu możliwych spojrzeń na ów cykl obrazów Łukasza Gila. Jest to w końcu sztuka abstrakcyjna, nie dająca się sprowadzić do pojedynczej wykładni. Taka jest zresztą twórczość tego artysty od samego początku: wieloznaczna, aluzyjna, niedookreślona, działająca bardziej nastrojem niż alegorią lub symbolem. Sensy – jeśli ich potrzebujemy i poszukujemy – tworzą się poprzez indywidualne spotkanie dzieła z wrażliwością i doświadczeniem odbiorcy. Niech więc tenebrystyczne obrazy przemówią same, rozbłyskując – choćby na moment – błyskawicą znaczeń. Być może to spotkanie światła i ciemności będzie dla kogoś momentem małej iluminacji, odsłaniając w jakimś stopniu potęgę działania sztuki, oświetlającej mroki naszej ludzkiej kondycji.